23 gru 2014

wesołych!

Już co raz bliżej, tak blisko że bardziej się nie da, chociaż pogoda płata nam niezłego figla a deszcz pada nieprzerwanie kolejny dzień. Święta są już na wyciągnięcie ręki. Przygotowania wkroczyły w ostatnią, najtrudniejszą fazę. Nie pora już na zabawę w lukrowanie pierników i wiązanie kokardek na prezentach. Koniec z bieganiem po sklepach w poszukiwaniu potrzebnych produktów. Wszystko jest już niemal na swoim miejscu. 

Ten ostatni przedświąteczny dzień zaczynam wcześnie (wcześniej niż nawet planowałam, bo o 5 rano budzi mnie wirująca tuż nad moja głową pralka sąsiadów). Jest jeszcze bardzo ciemno, jakby był środek nocy. Zapalam lampki na choince - robi się przyjemniej. Zaparzam kawę. Zawinięta w kołdrę oglądam Gwiazdkę z Nigellissimą*. Delektuję się atmosferą - bo tak na prawdę, to właśnie te kilka dni oczekiwania i przygotowań tuż przed Świętami lubię najbardziej. Na spokojnie. 

Do jutra zostało mi już tylko kilka rzeczy do zrobienia...

Życzę wszystkim; tym którzy tu zaglądają, znajomym i nie znajomym Wesołych Świąt, takich o jakich każdy z nas marzy. Wesołych, cudownych i magicznych, mimo deszczowej aury za oknem :)



*przyznaje się bez bicia jestem mega fanką takich programów!

18 gru 2014

poranki

Co rano walczę z ciemnościami i zmęczeniem. Jedno potęguje drugie.
Ciało, zanurzone w półśnie, porusza się mechanicznie, wyuczonymi na pamięć ruchami. 

(a przecież zawsze byłam rannym ptaszkiem...)



17 gru 2014

o środach

Środa to nie jest mój ulubiony dzień tygodnia.
W środę zawszę coś się musi zdarzyć. 

Najpierw aparat dał mi do zrozumienia, że jego żywot powoli acz nieubłaganie dobiega końca.
Potem całkiem przypadkiem i niechcący usunęłam kilka niezbędnych rzeczy z laptopa.
...
no comment



15 gru 2014

time of year

W piątkowy wieczór siedzę w kuchni, przy uchylonym oknie. Na termometrze +6. Na zewnątrz szumi wiatr. Być może to pokłosie zuchwałej Aleksandry. Tutaj nieszkodliwej, jedynie podrywającej do tańca czerstwe liście. Co i rusz któryś drapie w okno, niczym zwierz próbujący dostać się do środka.

Dziś zajadam pomarańcze i korzystając z wolnej chwili łupię orzechy na świąteczny sernik. Zanurzam się w myślach. Pierniczki, już dawno upieczone i polukrowane, czekają w pudełku i nabierają świątecznej mocy*. Dean Martin i Franka Sinatra nastrojowo śpiewają o tym, że Święta co raz bliżej, że dzwonią dzwoneczki sań, że śnieg pada a św. Mikołaj jest już w drodze. Rano umyłam okna i powiesiłam czyste firanki.

It's that time of year
When the world falls in love
Every song you hear
Seems to say
"Merry Christmas
May your new year dreams come true"
**



Tak oto próbuję wczuć się w klimat.
Idzie mi jednak dość opornie.

Nie czuje, że to grudzień, nie czuję, że Święta co raz bliżej. Jedną połową ciała i duszy, wciąż mocno tkwię otulona jesiennym szalem.


*co roku, zachodzę w głowę się jak to jest, że zaraz po wyjęciu z piekarnika robią się twarde i praktycznie nie jadalne, a w 3 tygodnie później cudnie rozpływają się w ustach :)
**Frank Sinatra, The Christmas Waltz

12 gru 2014

petit cadeau

Od czasu do czasu.
Choćby i mały.
Podarunek od siebie dla siebie.
Umili dzień każdej strudzonej kobiecie.



5 gru 2014

grudzień

Jakaś część mnie, po dziecięcemu, trochę niecierpliwie, czeka aż spadnie pierwszy śnieg.


3 gru 2014

come with me now

Jak się okazało, w moim dość nowoczesnym telefonie*, nie można ustawić własnych dzwonków.
Gdyby się dało, co rano budziłaby mnie najbardziej energetyczna piosenka ostatnich dni. 

Kongos, Come With Me Now 


*na pewno nie tak nowoczesnym jak myślę, ale ja się nie znam :)

1 gru 2014

sunday

Wstałam później niż chciałam, ale w ciąż z zamiarem pożytecznego wykorzystania wolnego dnia.
Pojechałam więc na zakupy. Po coś dla siebie (bo jak zawsze cierpię na deficyt ciepłych butów, swetrów i majtek, a tu co raz zimniej) i po coś dla bliskich (bo gwiazdka, wiadomo). Jednak w co raz bardziej gęstniejącym tłumie i z co raz większą irytacja nie znalazłam nic na co warto byłoby wydać jakiekolwiek pieniądze. 
I gdyby nie to, że przed zakupami spełniłam swój obywatelski obowiązek, mogłabym uznać ten dzień za całkowicie zmarnowany.



28 lis 2014

-5

W kryształowym powietrzu, które szczypie w nos i policzki, czuć idącą zimę.



26 lis 2014

listopad

Listopad to nie tylko miesiąc szarości i szybko zapadających wieczorów. 
Smętnych poranków, z których ciężko się wybudzić choćby najczarniejszą kawą.
Dni których, jakby wcale nie było, pochowanych gdzieś po szarych kontach, oblepionych wilgocią i melancholią.
Czekania byle do grudnia.

Listopad może być też miesiącem dobrych wiadomości.


(rokowania są pomyślne)

25 lis 2014

tv

Mało oglądam telewizji.
Jeśli już to raczej informacyjną.
Ale nawet ta, ostatnio wyjątkowo mnie irytuje.
Przede wszystkim mało rzetelnym dziennikarstwem, z którego nic nie wynika.



19 lis 2014

merde!

Gdybym przy wyborze książek kierowała się estetyką, tę na pewno ominęłabym szerokim łukiem - tak strasznie nie podoba mi się jej okładka!
A to jedna z tych nielicznych lektur przy których, szczerze się uśmiałam. 



Stephen Clarke,  Merde! Rok w Paryżu

18 lis 2014

Gdańsk

Kilka szarych dni.
Chmury jakby wisiały tuż nad głową.
Mgła i wilgoć osiadająca na twarzy.
Wciąż jednak dość ciepło jak na listopad.
Ciepło i na wskroś jesiennie.
Bo na północy jak zawsze każda pora roku przychodzi z opóźnieniem i później odchodzi.


15 lis 2014

kongos

Od czasu do czasu w powodzi jednakowej muzycznej papki zdarza się trafić na coś całkiem fajnego.
Coś, co naprawdę wpada mi w ucho.
Jak zwykle, dzieje się tak przypadkiem.

Czterech braci z RPA.
Kto słyszał?


Kongos, Lunatic

13 lis 2014

nadmorze (po raz n-ty)

Wszystko wydaje się jakieś lepsze, ładniejsze a kłopoty łatwiejsze do rozwiązania - chociaż to tylko pozory, bo życie, w dużej mierze, zawsze i wszędzie jest takie same i to od nas zależy jak będzie wyglądać. Jednak z jakiegoś powodu, niezależnie od pory roku i otaczającej nas aury* tam zawsze jest nam dobrze. 



*aktualnie listopadowa mglisto-mrzawkowa szaruga ;)


7 lis 2014

lubię

Lubię listopad*, choć dla niektórych brzmi to jak herezja. 
Mało tego, lubię mgliste i lepkie dni. Ciemne i wypełnione leniwie padającym deszczem - takim drobnym, delikatnym, który nie moczy do ostatniej nitki w kilka minut, ale powolutku, wpełza cichaczem pod ubranie i osiada na skórze. Lubię ten delikatny dreszczyk.
Lubię srebrne krople zawieszone na pajęczynach, łysych gałązek.
Lubię delikatną mgiełkę, która niczym papierosowy dym spowija miasto...

Lubię, lubię, lubię.


W taki dzień jak dziś (choć bez wyżej wspomnianego "dreszczyku", bo jest jednak dość ciepło jak na listopad) powrót do domu jest prawdziwą przyjemnością. Bez wyrzutów sumienia, mogę tą szarością otulić się niczym ciepłym kocem. Mogę zatopić się w odrobinie melancholii i nic-nie-robienia, bez żalu że być może już ostatni tej jesieni, piękny i słoneczny dzień marnuje się za oknem. 
:)


*chociaż wcale nie tak dawno twierdziłam inaczej! - jak to się zmienia :)  

29 paź 2014

trafny wybór

Wciąż jestem pod wrażeniem tej książki.
Nie sądziłam że spodoba mi się tak bardzo.
Nawet (!) żałuję że już ją skończyłam - a zdarza mi się to bardzo bardzo rzadko.


J.K. Rowling, Trafny wybór


23 paź 2014

postcard

Podczas zakupów w centrum handlowym, dostrzegam stojak z pocztówkami.
Podchodzę zaintrygowana - z daleka mam wrażenie że widzę kartkę na halloween (czyżby to nieco dziwaczne święto aż tak się u nas zadomowiło??).
Gdy jestem blisko, już wiem, że to co przed chwilą wzięłam za pękate dynie, kolorowe liście i świeczki w rzeczywistości okazało się być bombkami i lampkami na bożonarodzeniowej choince. 

...?



8 paź 2014

jesień w mieście

Rozgościła się na dobre. Słońce i liście spadające z drzew.
Sezon ślubny wciąż jeszcze w pełni
 - jedna niedziela, jeden park, siedem par młodych.

Ot, takie spostrzeżenie :)



4 paź 2014

!

Nie wiem kiedy czmychnął wrzesień, na który tak czekała.
Co gorsza, przypuszczam, że z październikiem może być podobnie.

life...



2 paź 2014

life

Nie przepadam za powiedzeniem fortuna kołem się toczy.
Wolę myśleć, że życie, po prostu, lubi zmieniać się jak w kalejdoskopie.
Bo w tym stwierdzeniu jest jakaś optymistyczna wielobarwność.
Bo życie, nigdy nie jest tylko białe albo czarne. 



1 paź 2014

las

Cichy, jesienny las. Pachnący grzybami i wilgotnym mchem.
Las w którym, można głęboko odetchnąć.
Las w którym, czuję że nabieram sił.
Tego mi potrzeba.

(szczególnie że czasem ciężko wierzyć w sens tego co spotyka nas i osoby które, kochamy; że w tym wszystkim jest jakaś niesprawiedliwość)



26 wrz 2014

trip to Ùskô

Nadmorskie klimaty.
W kolażowym skrócie. 


25 wrz 2014

linia życia

W niektórych książkach, czasem, dostrzegamy cząstkę siebie lub swojej historii.

Po skończonej lekturze, wciąż nie mogę się zdecydować czy ta opowieść spodobała mi się czy nie.



Jodi Picoult, Linia życia

23 wrz 2014

goodbye

Za oknem zimny, ulewny deszcz. W mgnieniu oka ciepłe, słoneczne popołudnia stały się odległym wspomnieniem. Robię herbatę, zamiast cytryny dodaję soku z pigwy. To definitywny koniec lata. 

Ciepłej jesieni!


A w doodle google - polski motyw :)

22 wrz 2014

dom augusty

Myśląc o Szwecji (w której, z resztą nigdy nie byłam), zawsze miałam przed oczami kraj dość szczęśliwie żyjących ludzi i bezstresowo wychowywanych dzieci.
Zupełnie inny od tego z powieści Majgull Axellson. 
Ze wszystkich książek tej pisarki, ta okazała się najbardziej przygnębiającą.

Maigull Axellson, Dom Augusty



15 wrz 2014

prolog

Kilka dni w innej czasoprzestrzeni.
Spakowane dresy, wiatrówka i wygodne buty.
Sporo chodzenia, oglądania, trochę jeżdżenia na rowerach.
Plik zdjęć - jak zwykle po powrocie, okazuję się, nie do końca takich jak się chciało.

To tyle słowem wstępu.




9 wrz 2014

sea ​​stories

Morzem zaczęliśmy i kończymy lato. Tak nam dobrze :)



5 wrz 2014

just go with it

Kiedyś byłam przekonana, że takie filmy nie są dla mnie, a Jennifer Aniston nie należy do grona moich ulubionych aktorek. Z upływem czasy i rosnącą ilością obowiązków, lubię od czasu do czasu, wieczorem, obejrzeć coś nieskomplikowanego. Bez filozofii, drugiego dna i dramatów.


Żona na niby


1 wrz 2014

wrzesień

Pierwszy liść, który spadł dziś na moją głowę.
I pierwszy kasztan, którego, (o dziwo!) nie znalazło żadne dziecko.

Tak lubię wrzesień.


28 sie 2014

ikea

Nie chodzi o to, że uwielbiam robić tam zakupy.
Że zachwycają mnie meble, dodatki, tkaniny.

Ale podoba mi się to, w jaki sposób potrafią sprzedawać marzenia o domu idealnym.

Oczami wyobraźni widzimy więc naszą wymarzoną kuchnię w której, w niedzielne poranki jemy długie śniadania. Sypialnie w której, zawsze budzimy się wypoczęci i w dobrym humorze. Ulubiony kącik do czytania książek, w długie, zimne wieczory. Kwiaty na parapecie. A nawet dziecięce zabawki porozrzucane na kolorowym dywaniku.



27 sie 2014

zpt

Od zawsze lubiłam prace ręczne.
Te w szkole (ciekawe czy teraz też dzieci mają takie lekcje??) i te po szkole.

Bo kiedy pracują dłonie, odpoczywa głowa.
Od dręczących myśli, codziennych kłopotów i zmartwień.
Nawet nie wiadomo kiedy, umysł zaczyna się resetować.



21 sie 2014

sierpień

Nim zdążę się obejrzeć kończy się dzień i przychodzi wieczór. Mam wrażenie, że zaskakująco wcześnie*. Każdego dnia szybciej i co raz mniej pachnący latem. Próbuję posiedzieć na balkonie, ale wygania mnie chłód wślizgujący się pod ubranie. Herbata stygnie zbyt szybko, stopy marzną.

Liczę że lato jednak jeszcze wróci. Takie późne, sierpniowe, słoneczne.


*dla ciekawych  :)
wsch. słońca: 4:28
zach. słońca: 18:48
Dzień trwa: 14 godz 20 min
Dzień dłuższy od najkrótszego o: 6 godz 39 min
Dzień krótszy od najdłuższego o: 2 godz 27 min

20 sie 2014

biuro-kracja (cz.2)

Zdecydowanie nie lubię urzędów.
Są testem na moja (pocieszam się nie że nie tylko moją) cierpliwość.

Zrezygnowana i zirytowana ciągłym czekaniem, na szkolenie które już dawno powinnam mieć z głowy, na załatwienie spraw które już dawno powinny być załatwione. Nie bardzo wiem co zrobić, z tym wcześnie zaczętym dniem. Ze rzeczami, które mogłam zrobić a przełożyłam. Z praca, której nie wykonam. Ze spotkaniami, które odwołałam...

Z tego wszystkiego równo o 8 rano zaczynam myć okna. Z dopiero co zrobionym manikiurem.




13 sie 2014

life

Kiedy przychodzi wieczór siadam z kieliszkiem wina i książką. Na karku czuję chłodny dotyk powietrza. 
On wciąż jeszcze pracuje. Mam wrażenie, że co raz więcej, co raz ciężej. 
I czasem naprawdę nie wiem po co.
Jaki jest sens życia na które, nie ma się czasu tu i teraz.



12 sie 2014

znalezione

Wiele przyjemności, jak dobra literatura, nie może być realizowanych w towarzystwie.
(przepisane)

I myślę że coś w tym jest.



11 sie 2014

alone (at home)

Kiedy w końcu, pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, zostaje zupełnie sama w domu, przychodzi burza i spada ulewny deszcz. Parzę kawę i siadam w fotelu. Wsłuchuję się w dźwięki. 
I jestem przeszczęśliwa. 



8 sie 2014

in the air

Wychodzę z domu dość wcześnie rano. Pada deszcz i jest zbyt chłodno jak na początek sierpnia. Po raz pierwszy tego lata myślę o jesieni.



7 sie 2014

biuro-kracja

Jest niby spokojnie i nawet trochę leniwie.
Mimo to, głowa paruje od myśli. Od spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia.
Tych które, nie zależą od nas, ale od czyjegoś widzimisię.

Tak, zdecydowanie nie lubię urzędów w tym kraju.


(Tymczasem powietrze gęste i lepkie. Niezależnie od wszystkiego, lato w pełni.)

kawa

Gdy tylko wstaję wypijam kawę. Potem drugą.
Około 13 myślę o tym by wypić jeszcze jedną.
W końcu jednak rezygnuje.

Są takie dni, kiedy żadna ilość kawy nie pomaga się odprężyć ani skupić.


5 sie 2014

mazury

Drewniane pomosty i rześka woda w jeziorze.
I wieczorna cisza.
O komarach nie wspomnę.


Mazury. Przez moment.

2 sie 2014

summer time

Jest już niemal tradycją, że w połowie wakacji, z frustracją, stwierdzam że projektanci odzieży nie wychodzą naprzeciw moim wymaganiom.

Znalezienie spódnicy idealnej na lato graniczy chyba z cudem.

;)



1 sie 2014

70.

Właściwie nic nie trzeba mówić.
Wystarczy pamiętać.


A jeśli ktoś che poczytać coś więcej, nie tylko o rocznicach ale, w ogóle o Warszawie to może zajrzeć na tego bloga. Bardzo polecam :)

31 lip 2014

lato w mieście

Połowa lata.

Dni wypełnił żar lejący się z nieba i ciężkie, falujące powietrze. Po ulicach sennie przesuwają się  ludzie zmęczeni upałem. Panowie w rozpiętych koszulach ocierają spocone czoła a roześmiane nastolatki paradują w skąpych topach i kusych szortach przyklejonych do pośladków. Słychać odbijające się od chodnika klapanie japonek.
Ot, lato w mieście.

Po południu zupełnie nagle zrywa się porywisty wiatr. Nie przynosi jednak spodziewanej ulgi, rozwiewa tylko sukienki i włosy kobiet, podnosi w górę tumany kurzu i piasku, które zuchwale wpadają w oczy. Zasłania słońce białą mgiełką. Chowamy się przed tym wiatrem bardziej niż przed skwarem. 
Dopiero gdy nadchodzi wieczór, powoli skradający się do naszych stóp, wiatr staje się delikatniejszy ale i bardziej przyjemny. Przypomina trochę morską bryzę, delikatnie pachnie - może? - deszczem. Oddycham głęboko.


Moja codzienność zwolniła, dopasowując się jakby do rytmu pogody. Dni są bardziej leniwe, ciągną się trochę ospale. Mam więcej czasu by rejestrować w myślach wszystkie chwile, każdą zmianę pogody, szelest liści, falowanie powietrza. Ktoś może powiedzieć że to marnotrawstwo czasu - ja jednak nie mam wyrzutów. Ciepły wieczór, który spędzam na balkonie, popijając chłodną herbatę* i próbując przeczytać jeszcze jedną stronę pasjonującej książki**, może niedługo będzie tylko wspomnieniem tak jak wakacyjne upały.

* według przepisu mojego brata który jest "znawcą" herbat, i zna mnóstwo  herbacianych przepisów na każda okazję :)
**psując sobie zapewne swój i tak kiepski wzrok, ale taka jest wciągająca :)


28 lip 2014

pachnie

Lato ma dla mnie zapach dojrzałego zboża.
Nasyconego słońcem.

Pola ciągnące się po horyzont, poprzecinane polnymi drogami, kiedyś na wyciągnięcie ręki - dziś są jakby co raz dalej.


24 lip 2014

pełnia lata

Kap, kap, kap.

Deszcz uderza miarowo w parapet. Granatowe chmury przysłoniły niebo. Dzieci z wesołym krzykiem który, niósł się po całym podwórku uciekły przed burzą, ulewą i wiatrem.

Teraz jest już spokojnie, niemal cicho. Z oddali słychać jeszcze cichy pomrok.

Idę na spacer.

Lato zwolniło na moment. Znikają z deptaków turyści przepłoszeni przez deszcz. Uliczni sprzedawcy pamiątek pochowali swoje drobiazgi a restauratorzy powystawiane na chodniku stoliki i fotele z wikliny. Deszcz kapie z ogródkowych parasolek. Nikt nie ma specjalnie ochoty pozować do zdjęcia w przeciwdeszczowej pelerynie z folii ani kupować lodów o dziwnych smakach.

Zatłoczone kawiarnie wypełniają się ciężkim aromatem parzonej kawy i gorącej czekolady. Kojący zapach miesza się z lepką i chłodną wonią przemoczonych ubrań. Ci co czekają na poprawę pogody, w milczeniu ogrzewają dłonie o parujące kubki i filiżanki. W przyciszonych rozmowach słychać delikatne stukanie łyżeczek...

Gdy wracam do domu, trochę zmokła i zmarznięta, też ma ochotę na kubek gorącej kawy. I na coś jeszcze. Deszczowy dzień w lecie ma też swoje dobre strony, bez żalu - patrząc na dzieci które, wróciły na podwórko w kolorowych kaloszach, skacząc od jednej do drugiej kałuży - podwijam rękawy i zabieram się do pracy. 
Będzie tarta



18 lip 2014

lipiec

Ciepło! Na reszcie jest tak przyjemnie ciepło! 

Dni które wypełnia błękit nieba aż żal spędzać przed laptopem, z obawy że to wszystko minie nim skończę pisać kolejne zdanie, nim wypełnię jeszcze jedną rubrykę w tabelce. 

Znów mieć naście lat (albo i mniej), kolana podrapane od chodzenia po drzewach, głowę pełną szalonych pomysłów (takich jakie miewa się tylko w tym wieku) i jeszcze tyle beztroskich, wakacyjnych dni przed sobą.



4 lip 2014

!

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w ciągu raptem nocy, lato nabrało smaku!

Słońce grzeje, żar się leje... zrobię sobie dziś wakacje, choćby i tylko na balkonie.
Z pysznym letnim jedzeniem co rozpływa się słodko w ustach i spływa po dłoniach.
Z upartym brzęczeniem much nad głową.
Z cichą wakacyjną muzyką w tle...

Odpływam. Ahoj!


(arbuz + truskawka)


3 lip 2014

takielato

Odnoszę dziwne wrażenie że lato o nas zapomniało w tym roku, zgubiło drogę albo wybrało się gdzieś indziej. Może pojechało na egzotyczną wycieczkę? Albo znalazło jakieś fajne miejsce i tam wygrzewa się w słońcu opalając na brązowo policzki?  

Nie czuję go jakoś zupełnie. 
Umyka mi w przelotnych deszczach i chłodnym wietrze. 
Stopy marzną w letnich sandałkach a zwiewne sukienki wciąż (co raz bardziej niecierpliwie) czekają w szafie na swój tegoroczny debiut.



Czekam więc na razie, jeszcze cierpliwie. 
Uparcie, okutana w koc i ciepłe skarpetki, wypijam poranną kawę na balkonie, na który nawet kot nie ma ochoty wystawić nosa.

25 cze 2014

h.m.

Pewnego dnia coś nas chwyta za serce. Wszystko jedno co, coś niewielkiego. Pączek róży, zgubiona czapka, sweter, który lubiliśmy w dzieciństwie, stara płyta Gene'a Pitneya... Jedna z drobnych rzeczy, dla których nigdzie nie ma już miejsca. Coś co błądzi po naszym sercu przez dwa lub trzy dni, a potem wraca tam, skąd przyszło.


Po raz kolejny okazał się niezawodny. Z zaskoczeniem (albo i nie) stwierdzam, że przy Jego książkach relaksuje się najlepiej. Pochłaniają mnie jak rzadko które, choćby tylko na kilka chwil, bo zwykle kończę szybciej, niż bym chciała. Pozostaje tylko ślad, który przypomina smugę jaką zostawia samolot lecący po niebie i to bliżej nieokreślone uczucie tęsknoty za czymś.

A was co chwyta za serce? 

Haruki Murakami Słuchaj pieśni wiatru, Flipper roku 1973