26 wrz 2013

Pożegnanie


Już na dobre pożegnałam się z latem. Mam wrażenie że jesień przyszła w tym roku jakoś wcześniej. Taka deszczowa. Chłodna i trochę ponura. Letnie ubrania, krótkie rękawki i zwiewne sukienki wróciły na dno szafy. Znów wyjęłam ciepłe swetry, wieczorem otulam się szczelniej kocem i popijam gorącą herbatę z cytryną przed snem. Gdy budzę się rano z deszczem za oknem, marzę o kubku gorącej kawy i rozgrzewającej zupie najlepiej dyniowej... 

A tym czasem w lasach fioletowią się pola wrzosu, takie piękne że chciałabym w nich zamieszkać :)



25 wrz 2013

Pora na muchomora


By się pozbyć złych humorów
robię zupę z muchomorów

I znów zaczęła się jesień. To już chyba tradycja, że rozpoczynamy ją grzybobraniem. W tym roku jednak średnio udanym. Nie, nie z powodu niedoboru grzybów, ale raczej z nadmiaru wielbicieli grzybobrania. Już nie pierwszy raz przy takiej okazji wspomniałam w swoim rodzinnym domu, że zbieranie grzybów powinno być naszym sportem narodowy. Każdy las, lasek, zagajnik, zadrzewiony fragment czegokolwiek pełen jest w tym roku amatorów grzybiarskiej rozrywki. Fakt faktem bardzo zdrowej, przyjemniej i nawet pożytecznej, choć stojące na każdym poboczu samochody i tłumy w lesie mogę z lekka odstraszać (może to wina telewizji!? tyle o tym mówią aż zazdrość rośnie na widok tych pełnych koszy!).

Bardzo pyszna to potrawa
a do tego jeszcze trawa...
zupa halucynowa zaraz będzie gotowa 

Ostatni weekend bardzo mi się udał. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, odprężyłam nieco (przed tygodniem pełnym chaosu, hałasu i  kurzu - czyli remontem). Oddychałam świeżym powietrzem, wystawiałam twarz do słońca, zjadłam grilla i parę smażonych rydzy (są genialne! kto nie jadł niech żałuje!**) i kani.

Muchomory na humory
grzybki w sosie na muchy w nosie*

Uf.. już dawno tak się tu nie rozpisałam, ale ci co tutaj zaglądają wiedzą że jesień to dla mnie szczególna pora. Nie mogę się jej oprzeć, wiec jest też oczywiście kilka zdjęć, choć moje chęci w tej dziedzinie znacznie przewyższają umiejętności. 


 :)

* cytaty pochodzą z piosenki Marii Peszek Muchomory, jakoś tak nie mogłam się powstrzymać, by choć kilku słów nie wpleść do dzisiejszego wpisu. Rok temu przy podobnej okazji wspominałam świetną "grzybową" książkę Olgi Tokarczuk :)
**niestety zniknęły tak szybko, ze nawet nie zdążyłam ich uwiecznić na zdjęciu, a szkoda bo oprócz smaku ich wygląd jest równie bajeczny :)

17 wrz 2013

pogoda pod psem


Pogoda idealna na nic nierobienie. Nieprzestający padać deszcz. Tylko kawa, herbata z miodem, dobra książka, laptop. Aktualnie pochłonęło mnie oglądanie scandinavian inetriors na pinterest. Oczami wyobraźni widzę nasz wymarzony DOM.

12 wrz 2013

big city


Ostatnio nie mam specjalnego szczęścia do książek. Jakbym całkowicie straciła swoją intuicję w tej kwestii.
Tym razem też się trochę rozczarowałam, szczególnie postaciami (szczególnie książkowym pierwowzorem Samanthy). Jedyne co mnie naprawę zachwyciło to miasto. Jeszcze bardziej chciałabym je kiedyś zobaczyć...

To maleńka brukowana uliczka zwana Commerce Street - jedno z tych nielicznych miejsc na West Village, których nigdy nie możesz znaleźć, jeśli ich naprawdę szukasz. Trzeba się do niej zakraść, wykorzystując pewne charakterystyczne punkty: sklep ze starzyzną przy Houdson Street. Sex shop przy Barrow. Niedaleko sklepu zoologicznego jest mała brama. I właśnie tam, dokładnie naprzeciwko niej, biegnie Commerce Street.
Powoli idę chodnikiem, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Maleńkie, urocze kamienice, drzewa wiśniowe, mały bar, gdzie pewnie znają się wszyscy stali klienci. Kilka razy zawracam, przystając przed każdym domem i wyobrażając sobie, jak by to było tu mieszkać.

Candance Bushnell, Carrie w wielkim mieście

***
Tymczasem w Warszawie zlikwidowano księgarnie Traffic. Przykro mi z tego powody strasznie. Była afera o pieniądze - jak to zazwyczaj bywa. Kto, ile, komu i za co. Prawda jak zazwyczaj bywa pewnie leży gdzieś po środku.
Szkoda jednak przede wszystkim miejsca.

11 wrz 2013

talizman

Małe talizmany. Trochę kiczowate, z przypadkowego stoiska. Ale to nic.
Ten kosztował mnie całe 9,40 zł.




2 wrz 2013

podróże

Ostatnio śnią mi się podróże; miasta, miejsca. Tymczasem w rzeczywistości życie zatrzymało się w miejscu (choć mówię sobie że to przecież niemożliwe).
Nie wiem co z tymi snami i z tym życiem zrobić. Jedno jest tak odległe od drugiego a jednocześnie wydają się tak identycznie nierealistyczne.

I tu i tu to nie jest to moje życie.

Czekam na jesień mam nadzieję że będzie dobra.