Wstałam później niż chciałam, ale w ciąż z zamiarem pożytecznego wykorzystania wolnego dnia.
Pojechałam więc na zakupy. Po coś dla siebie (bo jak zawsze cierpię na deficyt ciepłych butów, swetrów i majtek, a tu co raz zimniej) i po coś dla bliskich (bo gwiazdka, wiadomo). Jednak w co raz bardziej gęstniejącym tłumie i z co raz większą irytacja nie znalazłam nic na co warto byłoby wydać jakiekolwiek pieniądze.
I gdyby nie to, że przed zakupami spełniłam swój obywatelski obowiązek, mogłabym uznać ten dzień za całkowicie zmarnowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz