10 maj 2014

takie rzeczy

Kapryśna ta wiosna ostatnio (zupełnie jak ja).
To nas rozpieszcza gorącymi promieniami słońca, zachęca by wyjąć z szafy zeszłoroczne sandałki i zasiąść z książką na trawie. To znów zmywa nas lodowatym deszcze i rozrywa poły wiosennego płaszczyka przejmującym wiatrem.

Kobietka taka. Trzpiotka.

W jednej chwili radosna i słodka jak zakochana dziewczyna, w drugiej już tonie w czarnej rozpaczy, jakby ukochany porzucił ją dla innej o ładniejszym uśmiechu i bardziej błękitnych oczach... 

A u mnie - chociaż noce są jeszcze chłodne a zza rogu wygląda Zimna Zośka - takie oto rzeczy! - złocisty miód z mleczy.
Na osłodzenie* ostatnich dni (w których zdecydowanie za mało jest słońca).


*mój nie jest jednak tak całkiem słodki, czuć w nim delikatny, kwaskowaty posmak cytryny. Smakuje mi jednak wyśmienicie, znacznie bardziej niż w wersji mocno posłodzonej, typowo "miodowej", która miałam okazje próbować wcześniej. Jest też dość płynny, ale to pewnie kwestia długości gotowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz