Miało być o ciepłych promieniach słońca i błękitnym niebie. Miało być o grilowaniu i długich spacerach wśród kwitnących pól rzepaku, o lekkim winie i zasłużonym odpoczynku.
Niestety.
Majówkowy weekend okazał się zupełnie innych od naszych marzeń i w efekcie lista niezrealizowanych życzeń okazała się dość długa...
Było mokro, było zimno, chociaż nieziemsko zielono (zieleń, zieloność, zielonawość na potęgę!).
Zdążyłam tylko uwiecznić aparatem kilka słonecznych i bezdeszczowych obrazków*.
Tymczasem budząc się dziś rano ze zdziwieniem** stwierdziłam że termometr za oknem wskazuje równiutkie, okrągłe zero, zero w maju. Brrrr.... Zawinęłam się więc w ciepły sweter, odkręciłam ogrzewanie i zaparzyłam herbaty z miodem z mleczy*** (!).
Niestety.
Majówkowy weekend okazał się zupełnie innych od naszych marzeń i w efekcie lista niezrealizowanych życzeń okazała się dość długa...
Było mokro, było zimno, chociaż nieziemsko zielono (zieleń, zieloność, zielonawość na potęgę!).
Zdążyłam tylko uwiecznić aparatem kilka słonecznych i bezdeszczowych obrazków*.
Tymczasem budząc się dziś rano ze zdziwieniem** stwierdziłam że termometr za oknem wskazuje równiutkie, okrągłe zero, zero w maju. Brrrr.... Zawinęłam się więc w ciepły sweter, odkręciłam ogrzewanie i zaparzyłam herbaty z miodem z mleczy*** (!).
*zdjęcia udało się "złapać" w niedzielę, kiedy w końcu przestał padać lodowaty deszcz i wyszło troszkę słońca :)
**co prawda ostatecznie zapowiadano takie temperatury, jednak prognoza pogody a rzeczywistość to dwie różne rzeczy
***postaram się wspomnieć o tym następnym razem coś więcej, bo warto :)
***postaram się wspomnieć o tym następnym razem coś więcej, bo warto :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz