Pewnego dnia coś nas chwyta za serce. Wszystko jedno co, coś niewielkiego. Pączek róży, zgubiona czapka, sweter, który lubiliśmy w dzieciństwie, stara płyta Gene'a Pitneya... Jedna z drobnych rzeczy, dla których nigdzie nie ma już miejsca. Coś co błądzi po naszym sercu przez dwa lub trzy dni, a potem wraca tam, skąd przyszło.
Po raz kolejny okazał się niezawodny. Z zaskoczeniem (albo i nie) stwierdzam, że przy Jego książkach relaksuje się najlepiej. Pochłaniają mnie jak rzadko które, choćby tylko na kilka chwil, bo zwykle kończę szybciej, niż bym chciała. Pozostaje tylko ślad, który przypomina smugę jaką zostawia samolot lecący po niebie i to bliżej nieokreślone uczucie tęsknoty za czymś.
A was co chwyta za serce?
Haruki Murakami Słuchaj pieśni wiatru, Flipper roku 1973