Niespełna rok temu pisałam że nie bardzo przepadam za tym miastem. Do niedawna omijałam je szerokim łukiem, spoglądając nawet z pewną
pogardą na sznur samochodów skręcających tuż przy miniaturowej tabliczce
"Molo". Drażniła mnie jego ciasnota, gęsty falujący tłum, turystyczna
jarmarczność, niemożność swobodnego poruszania się i zobaczenia
czegokolwiek. Wystarczyło jednak przyjechać zimą by całkowicie zmienić
zdanie. I choć teraz, podobnie jak ostatniej wiosny pogoda nie do końca rozpieszczała - słońce pokazywało się na chwilę, co i rusz padał zimny deszcz - to w końcu polubiłam to miasto. Spokojne, nostalgiczne, żyjące własnym rytmem.
Zimą skąpane w magicznym błękicie....
Zimą skąpane w magicznym błękicie....
Sopot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz