12 wrz 2013

big city


Ostatnio nie mam specjalnego szczęścia do książek. Jakbym całkowicie straciła swoją intuicję w tej kwestii.
Tym razem też się trochę rozczarowałam, szczególnie postaciami (szczególnie książkowym pierwowzorem Samanthy). Jedyne co mnie naprawę zachwyciło to miasto. Jeszcze bardziej chciałabym je kiedyś zobaczyć...

To maleńka brukowana uliczka zwana Commerce Street - jedno z tych nielicznych miejsc na West Village, których nigdy nie możesz znaleźć, jeśli ich naprawdę szukasz. Trzeba się do niej zakraść, wykorzystując pewne charakterystyczne punkty: sklep ze starzyzną przy Houdson Street. Sex shop przy Barrow. Niedaleko sklepu zoologicznego jest mała brama. I właśnie tam, dokładnie naprzeciwko niej, biegnie Commerce Street.
Powoli idę chodnikiem, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Maleńkie, urocze kamienice, drzewa wiśniowe, mały bar, gdzie pewnie znają się wszyscy stali klienci. Kilka razy zawracam, przystając przed każdym domem i wyobrażając sobie, jak by to było tu mieszkać.

Candance Bushnell, Carrie w wielkim mieście

***
Tymczasem w Warszawie zlikwidowano księgarnie Traffic. Przykro mi z tego powody strasznie. Była afera o pieniądze - jak to zazwyczaj bywa. Kto, ile, komu i za co. Prawda jak zazwyczaj bywa pewnie leży gdzieś po środku.
Szkoda jednak przede wszystkim miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz