By się pozbyć złych humorów
robię zupę z muchomorów
I znów zaczęła się jesień. To już chyba tradycja, że rozpoczynamy ją grzybobraniem. W tym roku jednak średnio udanym. Nie, nie z powodu niedoboru grzybów, ale raczej z nadmiaru wielbicieli grzybobrania. Już nie pierwszy raz przy takiej okazji wspomniałam w swoim rodzinnym domu, że zbieranie grzybów powinno być naszym sportem narodowy. Każdy las, lasek, zagajnik, zadrzewiony fragment czegokolwiek pełen jest w tym roku amatorów grzybiarskiej rozrywki. Fakt faktem bardzo zdrowej, przyjemniej i nawet pożytecznej, choć stojące na każdym poboczu samochody i tłumy w lesie mogę z lekka odstraszać (może to wina telewizji!? tyle o tym mówią aż zazdrość rośnie na widok tych pełnych koszy!).
Bardzo pyszna to potrawa
a do tego jeszcze trawa...
zupa halucynowa zaraz będzie gotowa
Ostatni weekend bardzo mi się udał. Odpoczęłam, zrelaksowałam się,
odprężyłam nieco (przed tygodniem pełnym chaosu, hałasu i kurzu - czyli
remontem). Oddychałam świeżym powietrzem, wystawiałam twarz do słońca, zjadłam grilla i parę smażonych rydzy (są genialne! kto nie jadł niech żałuje!**) i kani.
Muchomory na humory
grzybki w sosie na muchy w nosie*
Uf.. już dawno tak się tu nie rozpisałam, ale ci co tutaj zaglądają
wiedzą że jesień to dla mnie szczególna pora. Nie mogę się jej oprzeć, wiec jest też oczywiście kilka zdjęć, choć moje chęci w tej dziedzinie znacznie przewyższają umiejętności.
:)
* cytaty pochodzą z piosenki Marii Peszek
Muchomory, jakoś tak nie mogłam się powstrzymać, by choć kilku słów nie wpleść do dzisiejszego wpisu. Rok temu przy podobnej okazji wspominałam świetną "grzybową" książkę
Olgi Tokarczuk :)
**niestety zniknęły tak szybko, ze nawet nie zdążyłam ich uwiecznić na zdjęciu, a szkoda bo oprócz smaku ich wygląd jest równie bajeczny :)