9 cze 2012

Podróże małe i duże (I)

























Gdy mam w planach wyjazd zamykam oczy i uruchamiam wyobraźnie.
Wyobrażam, że czekająca mnie podróż, choćby bardzo niedaleka i zwyczajna jest wielką wyprawą w jakiś odległy zakątek :)

Uwielbiam planować termin i godzinę wyjazdu. I mniej oczywista pora tym lepiej! Najbardziej lubię wyjeżdżać bardzo, bardzo ale to bardzoooo rano, wręcz o nieludzkiej porze (co niestety nie spotyka się z aprobatą). Powietrze ma wtedy czysty, chłodny zapach, który jest zapowiedzą niesamowicie zaczętego dnia. Drogi są puste. Podróż nabiera innego wymiaru. Nie trzeba się spieszyć, uważać na szalonych kierowców, denerwować... Zatrzymujemy się na stacjach, które przypominają bardziej oazy dla zbłądzonych wędrowców niż wnętrza hipermarketów. Pani w barze, porusza się spokojnie jakby we śnie. Ma chwilę na rozmowę gdy w ekspresie zaparza się aromatyczna gorąca kawa. Pijemy ją niczym ambrozję delektując się każdym łykiem. Nie ma nerwów ani pośpiechu. Wszystko toczy się spokojnym, nieco leniwym rytmem. 
Z okien samochodu przyglądamy się śpiącym miasteczkom, oglądamy wschód słońca, mgły spowijające pola i pierwsze budzące się ptaki. Patrzymy jak z nocnej ciszy wyłania się, jakby od niechcenia, nowy dzień... :)

Gdy inni dopiero wstają my jesteśmy już u celu naszej podróży. Gdy tłoczą się na stacjach, na których brakuję hod-dogów, stoją w kilometrowych kolejkach do wc i przeklinają zza szyby innych kierowców którzy, pędząc mają za nic wszelkie przepisy - my cieszymy się już chwilą wytchnienia w naszym małym raju. Wdychamy świeżę powietrze i leniuchujemy ewentualnie odsypiając naszą bardzoooo wczesną pobudkę :)

******
Czas się więc zacząć pakować :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz