9 lut 2010

365














...minął rok, dokładnie 365 dni odkąd to wszystko się skończyło. Teraz myślę że to dobrze. Żałuję tylko że przez ten cały czas nie pisałam bloga (stary skasowałam - jak zawsze działam pod wpływem emocji). Mam czasem ochotę spojrzeć na to wszystko jeszcze raz, a przede wszystkim spojrzeć na Siebie -tamtą, minioną... choć może tak naprawdę nie miało by to dziś sensu.
Przez ten czas nauczyłam się tak naprawdę jednej rzeczy. Cokolwiek się dzieje, cokolwiek nas spotyka, żadne z tych zdarzeń nie jest końcem, definitywnym końcem. I nawet jeśli w danej chwili wydaje się że już wszystko przepadło a tunel przed nami jest zupełnie ciemny i bez wyjścia to przyjdzie jednak taki moment gdy wyjdziemy z ciemności. W najmniej spodziewanym momencie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz