23 lis 2012

Pilëce





















W listopadzie nad morzem jest super.
Trochę pada, trochę wieje (czasem dość mocno), trochę świeci słońce. Ale i tak jest super. Puste plaże, cisza i spokój. Nadmorskie miasteczka, wyludnione i uśpione, z pozamykanymi na siedem spustów knajpkami i pensjonatami, czekają na kolejny sezon. Nieliczni turyści, jakby zagubieni w czasie i przestrzeni. 

To trochę surrealistyczny widok gdy wyjeżdża się z tłumnego i pełnego ruchu miasta.  
Trzeba s przyzwyczaić. 
Ale tak właśnie można odpoczywać. 

Pierwszy zamysł by taki żeby udokumentować na zdjęciach właśnie tą pustkę i bezruch, puste uliczki, pozamykane bary, kempingi i pensjonaty. Jednak ten widok wydał mi się zbyt przygnębiający, gdy tym czasem za wąskim pasmem drzew rozlegał się znajomy szum. Mała kamienista plaża i wzburzone listopadowe morze przyciągają. I znów mam mnóstwo podobnych zdjęć. 




















Jastrzębia Góra czyli po kaszubsku Pilëce. Latem wręcz przeludniona, późną jesienią zamiera. Podobnie jak Gdańsk przywitała nas nieco chłodno i niezbyt zachęcająco. W kałużach odbijały się nieciekawe i obskurne budki z tandetnymi szyldami zapraszającymi na "lody włoskie", "gofry"i "kebab", zasłonięte witryny i pozamykane sklepy.
Na szczęście po kilku godzinach wyszło słońce i okolica pokazała się nam ze znacznie lepszej strony. Piękne skarpy, Lisi Jar, kamieniste plaże, księżycowy piasek*, w oddali przepływające statki. Zrobiło się romantycznie...


**********
Fakty:
Wybierając się do Jastrzębiej Góry dobrze jest zrobić zakupy po drodze np. w Trójmieście albo chociaż we Władysławowie (w Jastrzębiej namierzyliśmy tylko jeden czynny, za to kosmicznie drogi sklepik z bardzo podstawowymi artykułami).
O tej porze roku nie należy się nastawiać na możliwość zjedzenia świeżej i dobrej ryby - w mieście zlokalizowaliśmy dwie (!) czynne restauracji, jednak ich ceny a i po trosze menu mocno nas odstraszyły. Reszta przybytków serwujących jedzenie jest albo zamknięta albo czynna wedle widzi mi się właścicieli (tak np. było z pizzernią którą nam polecił pan z pensjonatu w którym nocowaliśmy).
Kwatery. W tym przypadku nie ma co szukać zwykłych prywatnych kwater, jakie są dostępne latem - lepiej od razu nastawić się na nocleg w ośrodkach całorocznych lub pensjonatach, które nie zawsze są tanie tak jak byśmy chcieli. Jednak można znaleźć naprawdę fajne miejsca, w bardzo dobrym standardzie (czytaj: internet, satelita, niesamowicie wygodne łóżko z którego można patrzeć na morze kiedy pogoda nie sprzyja spacerom!), co o tej porze roku jest jednak bardzo ważne.
Pogoda. W tym przypadku nie należy się nastawiać na pogodowe luksusy. Bałtyk to nie Morze Śródziemne. Bywa chłodno i czasem mało przyjemnie ale na pewno zdrowo i spokojnie. Tak więc jest to, według mnie, wypad dla spragnionych ciszy, spokoju i relaksu.
Rozrywki. No cóż.... po za spacerami i podziwianiem widoków, chyba nie ma ich za wiele w listopadzie, ale być może znajdą się następnym razem, jeśli tylko będzie możliwość znów zawitać do Jastrzębiej Góry.

:)


* księżycowy piasek czyli taki jak na pierwszym zdjęciu; w zależności jak pada światło robi się srebrno-niebieski :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz