Jeśli stworzę kiedyś ranking miesięcy, luty byłby na pierwszym miejscu najmniej lubianych przeze mnie miesięcy. Jest szary. Kapryśny. I choć to niemożliwe, zdaje się ciągnąc w nieskończoność.
Przemykam od dnia do dnia niczym cień i skreślam kolejne cyferki w kalendarzu z nadzieją wypatrując marca.
Na pocieszenie kupiłam książkę. Jedną z tych wyjątkowych.
Józef Czechowicz, Koń rydzy