Ostatnio nieustannie spotykają nas niekoniecznie fajne rzeczy (tym samym wciąż odsuwając w czasie nasze plany). Nawet ostatni weekend zapowiadający się tak cudownie wyjazdem do Kazimierza zakończył się raczej mało przyjemnie - a mianowicie popsutym samochodem. Co lepsze w niedzielny wieczór popsuł się też drugi samochód. Obydwa w niemal ten sam sposób (sprzęgło).... Nie wiem jak to jest możliwe...Pech, cała seria pechowych zdarzeń zawaliła nam się na głowy. Oby tylko niedługo to wszystko się skończyło.