Czerwiec przywitał nas deszczem i chłodem. Zupełnie jakby zapomniał że przecież już niedługo zaczyna się lato. W planach mamy już wyjazd a tu jakby ochota odeszła. Tylko koc, kawa i książka się marzą.
Tymczasem przeglądam fotografię Akito Shimoyama*. Są świetne. Jest w nich to co lubię czyli prostota, jakaś taka "pustka" i melancholia. Okruchy czyjegoś życia oddalonego stąd o tysiące kilometrów. Spacerujące po wąskich uliczkach koty, samotna huśtawka na placu zabaw, zieleń liści.
Medytacyjny spokój w kraju pełnym, kolorów, dźwięków i kontrastów.
Medytacyjny spokój w kraju pełnym, kolorów, dźwięków i kontrastów.
Niekiedy kolory są wyblakłe i zdjęcia przypominają stare kartki pocztowe, które pamiętam z dzieciństwa. Innym razem są jakby reporterskim zapisem codziennych prostych rzeczy: talerz ze śniadaniem, wnętrze łazienki, korytarz bloku mieszkalnego. Zazdroszczę. Wyczucia, dobrego oka i umiejętności. Oglądam więc i oglądam, sycę się fragmentami i uczę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz