Moje miasto przestrzeni rozbitek śpiewała Maria Peszek. Czasem go nie znoszę. Ostatnio jakoś bardziej niż kiedyś. Może to przez niezbyt sprzyjającą listopadową aurę, a może dlatego że za bardzo osiadłam na moich peryferiach. Rzadko bywam. Pomyślałam wiec, że może fajnie było by odświeżyć trochę ścieżki którymi kiedyś chodziłam, kiedy życie toczyło się trochę innymi torami, bardziej energicznym tempem. Co prawda idzie zima, a to pora kiedy niezbyt się chce spacerować... Na rozgrzanie, gdy już ewentualnie całkiem odmarznę - chwile zadumy nad kubkiem gorącej czekolady :)
jak miło :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.onedayphotobywentyl.blogspot.com/2012_06_08_archive.html