26 paź 2012

Piątkowa nostalgia


Przechodzę od skrajności w skrajność, od zabiegania w zeszłym tygodniu do bezsensownego nieróbstwa w tym. Wolę jednak to pierwsze. Teraz nie mogę sobie znaleźć ani miejsca ani zajęcia. 

Poszłam do biblioteki. Kręciłam się między półkami. Chyb jestem najbardziej niezdecydowaną  czytelniczką. Nawet nie wiem kiedy minęła godzina. 
Znów wybrałam Murakamiego* przekonana, że przynajmniej się nie rozczaruję. 
Jego bohaterowie nie są postaciami czynu. Bezwiednie poddają się biegowi, często najdziwniejszych zdarzeń**, albo działają pod wpływem innych ludzi, którzy w jakiś sposób ukierunkowują ich życie na kolejne tory. W sumie to dość wygodne. 
Z drugiej jednak strony nigdy nie stoją w jednym miejscu. Ich życie jest w nieustającym ruchu, od jednego miejsca do drugiego, suną na przód choć czasem wolno, czasem niejednostajnie, ale jednak poruszają się, niczym gwiazdy na nocnym niebie.

są w życiu momenty, do których nie można wrócić, i są takie, choć jest ich bardzo niewiele, po za które nie można wyjść. Kiedy przychodzi taki moment, możemy tylko w milczeniu, przyjąć, co nas spotyka, czy jest dobre czy złe. Takie jest życie.***


-----------
Choćbym nie wiem jak bardzo chciała nie zatrzymam przy sobie tych wszystkich jesiennych kolorów; liście stracą swoją barwę, kasztany uschną. Nie uchwyci ich nawet milion zdjęć. Przeminą wraz z nadejściem zimy a potem wiosny. Trzeba będzie czekać do kolejnej jesieni.
-----------

Na Suwalszczyźnie i w górach spadł śnieg, więc oficjalnie, kubkiem domowej gorącej czekolady z chili rozpoczęłam sezon dogrzewania się od środka :)


* Murakami idealnie pasuje na jesień - nie wiem czemu ale takie odnoszę wrażenie (może ze względu na wszechobecną melancholię), po prostu według mnie różne książki pasują mi do różnych pór roku :)
** choć jak czytam Bezsenność w Tokio Bruczkowskiego, to jednak zmienia mi się skala dziwności jeśli chodzi o życie w tym kraju :)
*** Kafka nad morzem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz