Wracam do domu okrężnymi drogami.
Jak dziecko szuram butami w dywanach liści, których jeszcze (na szczęście!) nikt nie grabi.
A potem, cale ich bukiety znoszę do domu.
Układam na parapetach i w wazonach. Upycham w każdy kąt i w każdą książkę.
Jakbym odprawiała jakieś magiczne rytuały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz